Kulinarne podróże

Smaki i zapachy Amsterdamu

Z czym głównie kojarzy się nam Amsterdam?

Zapewne z legalną marihuaną, jako miasto pokus, ale może również jako wyjątkowo urokliwe miasto z masą ładnych budynków i kanałami.

Wszystko to okazało się prawdą….

 

W Amsterdamie bardzo łatwo się zgubić, uliczki biegnące wzdłuż kanałów rozchodzą się promieniście od centrum, więc nie ma mowy o ulicach równoległych do siebie, ponadto zabudowa w większości z nich jest taka sama. Całe szczęście miasto nie jest zbyt duże, więc przez 4 dni mojego pobytu udało mi się zorientować gdzie jest mój hotel.

 

 

 

 

Przejdźmy jednak do sedna sprawy: co można zjeść w Amsterdamie?

Od samego rana po ulicach rozchodzi się masa zapachów, począwszy od zapachu bekonu (bardzo popularne tutaj jest Full English Breakfast – jajka na bekonie + fasolka + kiełbaski + smażony pomidor), skończywszy oczywiście na wszechobecnym zapachu marihuany.

Coffeeshopy można spotkać na każdym rogu, oferują one głównie kawę, herbatę lub zimne napoje, w tych z lepszym wystrojem można dostać również Space Cake – ciasto albo muffinki czekoladowe. Są wyjątkowo zatłoczone i ciężko znaleźć w nich miejsce do siedzenia, co ciekawe gośćmi są tam ludzie w każdym wieku i nie tylko turyści, ale również osoby, po których widać, że dopiero co wyszły z biura. Atmosfera jest wyjątkowo luźna. Ale tym charakteryzuje się całe to miasto.
W turystycznej dzielnicy spotkamy sklepiki z dużym wyborem holenderskich serów. Najbardziej popularne z nich to oczywiście wszystkim dobrze znana Gouda czy też Massdamer. Jak wiemy nie są one bardzo wyraziste (na pewno mniej niż te Szwajcarskie bądź Francuskie), dlatego też dodawane są do nich różnego rodzaju przyprawy, ale również niektóre mają np. kolor intensywnej zieleni. Można jednak spróbować niektórych o intensywnym smaku – mi bardzo smakował żółty ser kozi odrobinę przypominający parmezan.
W tych też sklepikach można nabyć tradycyjne holenderskie ciastka – coś w stylu wafelków ze słodkim karmelem pomiędzy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cały Amsterdam tętni życiem, na ulicach tłumy ludzi są przez całą dobę, dlatego też bardzo popularne jest jedzenie „w biegu”. Kiedy nagle złapie nas głód, prawie na każdym rogu możemy kupić holenderskie frytki, obowiązkowo z dużą ilością majonezu! Często można spotkać też kebab, ale chyba nawet bardziej popularny jest falafel, który jest tutaj wyjątkowo smaczny. Noodle to kolejna propozycja na obiad, ulice aż roją się od knajp z ogromnym wyborem tych makaronów z kolorowymi dodatkami. Automaty z hamburgerami i hot dogami to kolejny pomysł na fast food – wrzuć monetę i dostaniesz hamburgera zza okienka, niestety nie wyglądały one zbyt apetycznie. Oczywiście głównym daniem, które należy zjeść w Amsterdamie są steki! Restauracje oferujące wołowinę są wszędzie i ze względu na duża konkurencję steki są naprawdę wyśmienite, podawane z frytkami, surówką oraz sosami potrafią zadowolić każdego mięsożercę. Niestety, mimo ogromnego wyboru restauracji i barów tej z typowym Holenderskim jedzeniem (nawet nie wiadomo czy istnieje jakieś typowe Holenderskie danie?) nie udało nam się znaleźć, więc na pocieszenie jednego dnia wybraliśmy się nad morze, gdzie mogłam zjeść śledziowego rolmopsa z cebulką i ogórkiem kiszonym w środku, który był naprawdę pyszny.

 

 

Oczywiście serdecznie polecam każdemu wycieczkę do Amsterdamu, miasto jest nie tylko dobre na całonocną imprezę, ale również urzeka architekturą, a dla chętnych poza wizytą w coffeeshopie można zwiedzić liczne ciekawe muzea.

 

 

 

 

You may also like...

1 Comment

  1. Musze sie w koncu tam wybrac ! wszyscy juz byli tylko nie ja:P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.